Wydanie: PRESS 10/2011
Komputeroodporni
Pewna redaktor naczelna utożsamiała ekran monitora z pulpitem. Gdy informatycy odłączali monitor, by wymienić go na nowszy, podniosła krzyk: „Zostawcie, mam tam mnóstwo ważnych tekstów!”.
"Komputer nie działa” – telefonów z takim komunikatem dyżurni w redakcyjnym help desku nawet nie liczą. Proszony o szczegółowe wyjaśnienia użytkownik tłumaczy zwykle: „Nie włącza się. Na monitorze nie ma obrazu. Klawiatura jest martwa”. Brzmi dramatycznie.
Pierwsza próba naprawy odbywa się zwykle przez telefon. – Pytam dziennikarza, czy wszystkie kable są na miejscu, podpowiadam, które sprawdzić. Słyszę zapewnienie, że kable nie wypadły, jednak nadal nie działa. Proszę o powtórne sprawdzenie. Nie działa. A potem okazuje się, że wystarczy docisnąć wtyczkę – opowiada Iwona Durka, koordynatorka działu IT w wydawnictwie Murator SA.
– Takie sytuacje wciąż się powtarzają – potwierdza Agnieszka Liwska z firmy Pronet.pl, zapewniającej obsługę informatyczną takich tytułów jak: „Przyjaciółka”, „Viva!” czy „Mamo, To Ja”. – Na szczęście znamy dziennikarzy, z którymi pracujemy, i wiemy, do kogo trzeba od razu pójść, a kto się sam schyli, by sprawdzić kable i w razie czego je docisnąć.
Tymczasem zdaniem Oleha Kashivskyy’ego, kierownika działu serwisu w Pronet.pl, zainteresowanie dziennikarza to połowa sukcesu komputerowca. – Jeśli uda mi się wytłumaczyć, na czym polega problem, i raz albo dwa pokazać, co w takiej sytuacji robić, jest duża szansa, że następnym razem błędu nie popełni. I nie będzie potrzebował naszej pomocy – wyjaśnia. – Niestety, dziennikarze znacznie rzadziej chcą poznać rozwiązanie problemu niż pracownicy innych działów, na przykład księgowości czy biura reklamy.
– Od dziennikarzy nie wymaga się, żeby umieli obsługiwać swoje podstawowe narzędzie pracy. To bardzo irytujące. Czy jako taksówkarza zatrudnia się kogoś, kto nie umie jeździć? – pyta retorycznie Adam Przybylski, informatyk z wieloletnim doświadczeniem.
Jego opinię potwierdzają opowieści o komputeroodporności niektórych dziennikarzy i redaktorów, które w działach IT wydawnictw stały się już anegdotami. Informatycy zgodzili się nam je przytoczyć, ale kilku z nich zastrzegło anonimowość, a wszyscy – że nie podadzą żadnych nazwisk. Bohaterowie wielu tych historii zapewne bez trudu rozpoznają się sami.
Magda Kłodecka
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter